|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Michael1996
Dobry Zawodnik
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z szafy
|
Wysłany:
Pią 17:56, 25 Sty 2008 |
|
j.w |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Pią 20:56, 25 Sty 2008 |
|
Fabio Cannavaro znów demonstruje wszystkim defensorom, jak umiejętnie bronić bez zbędnych fauli, które z reguły kończą się napomnieniami ze strony arbitra. Można śmiało powiedzieć, że po roku przerwy powrócił Canna z Mistrzostw Świata w Niemczech. To właśnie wtedy, włoski stoper w ciągu całego turnieju popełnił jedynie dziesięć fauli i nie ujrzał ani jednego kartonika. Teraz doświadczamy tego samego w obecnym sezonie. Najlepiej sytuację tę odzwierciedlają ostatnie Derby Madrytu, w których to Fabio był jedynym obrońcą na boisku, który nie został napomniany przez sędziego.
Po rozegraniu 20 ligowych kolejek, Cannavaro ma na swoim koncie tylko jedną żółtą kartkę. Aby porównać do tego sytuację z poprzedniego sezonu, należy przypomnieć, że dokładnie rok temu Fabio miał tych kartek osiem. Włoski obrońca uważa, że te statystyki są najlepszym odzwierciedleniem jego obecnej formy. "Moją najsilniejszą stroną jest uprzedzanie rywala. W poprzednim sezonie nie czułem się dobrze pod względem fizycznym, dlatego bardzo często się spóźniałem. Ponadto musiałem się przyzwyczaić do hiszpańskiego sędziowania, ponieważ tutaj nie zezwala się na duży kontakt z przeciwnikiem", wyznał Fabio.
Bardzo ważnym elementem jest również fakt, że Fabio perfekcyjnie rozumie się z każdym obrońcą Blancos, z jakim tylko jest mu dane grać na środku obrony. Partnerami Włocha w defensywie byli już Pepe, Heinze, Ramos czy Metzelder. Sam Fabio wyjaśnia, że w poprzednim sezonie nie miał wystarczająco dużo czasu na odpoczynek. Teraz było zupełnie inaczej. "W tym sezonie odzyskałem swoją najlepszą formę. Czuję się fenomenalnie. To, że do tej pory ujrzałem tylko jedną żółtą kartkę, jest chyba najlepszym odzwierciedleniem mojej gry", wyjawił Canna.
Fabio uważa, że obecny stan jest o wiele bardziej logiczny niż ten sprzed roku. "Zawsze byłem obrońcą, który nie dostawał zbyt wielu żółtych kartek. Było tak przez całą moją karierę. Dlatego poprzedni sezon nie był pod tym względem normalny. Wystarczy przypomnieć, że na ostatnim Mundialu nie zostałem ani razu napomniany przez sędziego", zakończył Cannavaro. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Pią 20:57, 25 Sty 2008 |
|
Brazylijski piłkarz Realu Madryt, Robinho, wychwalał w wywiadzie dla dziennika Marca swojego trenera Bernda Schustera, który pomógł mu odnaleźć formę. 24-letni zawodnik rozgrywa bardzo dobry sezon i, jak twierdzi, jest to zasługa głównie niemieckiego szkoleniowca.
- Schuster bardzo mi pomógł. Pozwala mi występować na mojej ulubionej pozycji i zawsze daje mi dobre rady. Teraz czuję, że jestem ważnym piłkarzem w Realu Madryt. Niektórzy potrzebują więcej czasu na adaptację do ligi hiszpańskiej i myślę, że należę do tego grona, ale teraz czuję się w pełni przystosowany - mówił Robinho.
- Trochę zajęło mi, nim przyzwyczaiłem się do tutejszych obrońców, różnią się od tych brazylijskich, ale teraz znam już ich bardzo dobrze. Muszę podziękować Schusterowi, który w znacznej mierze przyczyniło się do tego, że obecny sezon tak wygląda - dodał piłkarz Królewskich.
Były zawodnik Santosu, nieznany wcześniej ze swojej skromności, odpowiedział na porównania do Pelego i podziękował brazylijskiej legendzie za ingerencję w karierze. "Pelé pomógł mi odnaleźć się w Santosie, gdzie odnosił wielkie sukcesy, ale nie chcę się do niego porównywać", powiedział piłkarz i dodał: "Pelé to Pelé, Robinho to Robinho". |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Pią 20:58, 25 Sty 2008 |
|
Jesteś zadowolony ze swoich występów, czy uważasz, że stać Cię na więcej?
Jestem bardzo zadowolony, ponieważ drużyna odnosi zwycięstwa, również w skomplikowanych meczach z wymagającymi rywalami. Osobiście cieszę się z faktu, że zdobywamy kolejne punkty.
Zatem sądzisz, że możesz coś jeszcze poprawić w swojej grę?
Oczywiście, świat futbolu zapewnia długie życie i uczę się każdego dnia.
Jeszcze nie oglądaliśmy najlepszego Gago?
Pewnie. Zawsze są aspekty, które można poprawić i staram się to czynić na każdym kroku.
W związku z wyjazdem Diarry na zgrupowanie Schuster całkowicie Ci zaufał. Myślisz, że spełniasz pokładane w Tobie nadzieje?
Tak, gdyż robię to, o co prosi trener. Przede wszystkim mi ufa, co jest dla mnie bardzo ważne. Dzięki temu mogę spędzać na murawie więcej minut. Kiedy drużyna dobrze sobie radzi, dużo trudniej wywalczyć miejsce w składzie, dlatego teraz czuję się komfortowo i pewnie.
Guti przyznał, że sprawa mistrzostwa rozstrzygnie się między dwoma zespołami: Barceloną i Realem Madryt. Masz podobne zdanie?
Jest jeszcze wcześnie, zostało wiele pojedynków do rozegrania. Musimy skupić się na swojej dyspozycji, powiększać przewagę nad rywalami i szukać najkorzystniejszego systemu gry. Najważniejsze, żebyśmy nadal zwyciężali.
Czy zmiana partnera na środku pomocy z Diarry na Sneijdera lub Gutiego, którzy nie skupiają się tak bardzo na destrukcji, powoduje, że musisz się bardziej wysilać?
Nie, wykonuję taką samą pracę przez całe życie. Sprawy mogą układać się pomyślnie lub nie, ale ja zawsze daję z siebie wszystko.
Aktualnie występujesz na swojej naturalnej pozycji?
Tak, dobrze się czuję grając na tej pozycji i w takim systemie, jednak cały czas muszę udowadniać, że zasługuję na częste występy.
Zdecydowałeś już, czy pojedziesz na Olimpiadę?
Mam na to ochotę, ponieważ zawsze z przyjemnością bronię barw narodowych. Będę musiał wziąć pod uwagę formę, w jakiej będę się wówczas znajdować.
Jako kolega Savioli, powiedz, jak mija mu ten rok?
Dobrze, teraz jest trochę gorzej, bo złapał kontuzję, ale takie sytuacje zdarzają się w piłce nożnej. Wkrótce wróci do zdrowia i będzie mógł prezentować swoje najlepsze cechy.
Jeśli w niedzielę zostaniesz ukarany żółtą kartką, w przyszły weekend będziesz musiał pauzować. Będziesz specjalnie uważać?
W niedzielę nie będę myślał o tym, ile kartoników mam już na swoim koncie. Jeśli arbiter mnie ukarze, będzie to spory pech, ale trzeba przede wszystkim wygrać i dać z siebie wszystko. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Sob 19:23, 26 Sty 2008 |
|
Skład:
Casillas•
25 Dudek •
2 Salgado •
3 Pepe •
4 Sergio Ramos •
5 Cannavaro •
6 Diarra •
7 Raúl •
8 Gago •
9 Soldado •
10 Robinho •
11 Robben •
12 Marcelo •
13 Codina •
14 Guti •
15 Drenthe •
16 Heinze •
17 van Nistelrooy •
18 Saviola •
19 Baptista •
20 Higuaín •
21 Metzelder •
22 Torres •
23 Sneijder •
24 Balboa •
trener: Schuster |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Nie 20:50, 27 Sty 2008 |
|
Robben, czyli niepotrzebny kaprys Calderona
Poniższy artykuł ukazał się kilkanaście dni temu na stronie goal.com. Autorem jest Evan Macdonald, który zastanawia się, czy Arjen Robben został zakupiony, ponieważ był potrzebny klubowi, czy też potrzebował go tylko nasz prezydent, Ramon Calderon.
Dlaczego Real Madryt sprowadził Robbena?
A raczej, dlaczego Calderon sprowadził Robbena?
Gdy Ramon Calderon szukał poparcia przed wyborami, złożył obietnicę sprowadzenia trzech cracków - Kaki, Fabregasa i Robbena. Perspektywa zobaczenia w Madrycie tej trójki przysporzyła Calderonowi sporo głosów w ostatecznie wygranej elekcji. Czytając nazwiska piłkarzy można dojść do prostego wniosku - jeden odpadł. Kaka i Cesc to najściślejsza światowa czołówka. A Robben w tym sezonie nie znaczy praktycznie nic.
Oczywiście, jeszcze niedawno Holender był u progu światowej sławy. Jego gra w barwach PSV Eindhoven i pierwsze sezony w Chelsea dostarczyły wielu dowodów na ogromny talent i rzadko spotykaną błyskotliwość, jaką posiada Robben.
Niestety przytrafiła się poważna kontuzja, zawodnik opuszczał wiele meczów drużyny, a gdy wracał do zdrowia, Mourinho stawiał na niego coraz rzadziej. A to się Robbenowi nie podobało i bynajmniej nie robił z tego tajemnicy. Gdy w marcu 2007 roku piłkarz poddał się operacji, wydawało się, że jego dni w Chelsea są raczej policzone.
A jednak okazało się, że nowy sezon Arjen Robben zacznie prawdopodobnie w niebieskiej koszulce Chelsea. Powrót po kontuzji, przebicie się do składu. Taki miał plan. I wtedy pojawił się Real.
Holender nie był ani wybitnie luksusowym dodatkiem do zakupów Realu, ani piłkarzem chcącym koniecznie zmienić klub. A cena była naprawdę wysoka, 36 milionów euro. Jednak przez dwanaście miesięcy po objęciu fotela prezydenta Realu Madryt Ramon Calderon nie sprowadził nikogo z obiecywanej trójki zawodników, więc presja była spora, a suma wydatków Realu w letnim okienku transferowym wyraźnie wzrosła.
W tym samym czasie do Madrytu przybył inny gracz o podobnej charakterystyce i pozycji na boisku - Royston Drenthe. A był już przecież Robinho, na którego od początku stawia Bernd Schuster, był Higuain, ponadto na pozycji tzw. "second striker" był też Saviola. Czemu więc służył ten transfer? Skoro można powiedzieć, że akurat na pozycji Robbena dziury w Realu nie było.
Arjen Robben to dobry zawodnik, a gdy jest zdrowy i w formie, potrafi bezlitośnie wkręcać w ziemię najlepszych obrońców świata i ogrywać ich jak dzieci. Nie znaczy to jednak, że jego transfer był rozsądnym, przemyślanym ruchem ze strony działaczy Realu. I to nie tylko z powodu jego znanych, chronicznych kłopotów z kontuzjami.
Czego Real naprawdę potrzebował, to pozyskania zawodnika mogącego zastąpić van Nistelrooya lub kogoś, kto organizowałby grę w środku pola, jak robią to Xavi, Pirlo, Xabi Alonso czy Fabregas. Oby te luki w składzie nie okazały się decydujące w dalszej części sezonu. A kto zna szyfr do sejfu z pieniędzmi? Calderon, który cały czas pamiętał, że nie zrealizował swej obietnicy przedwyborczej. I gdy pojawiła się szansa pozyskania Robbena, ruszył do ataku z impetem byka atakującego czerwoną płachtę materiału.
Problem w tym, że Robben nie zagrał całego spotkania na dobrym poziomie od ponad pół roku. I przy jego obecnej sytuacji, szybko takowego nie zagra. Nawet gdyby był zdrowy, to kogo zastąpi? Robinho, Raula, Ruuda? I tu pojawia się paradoks. Real w sumie nie powinien narzekać na kontuzje Robbena, chociaż przyznam, że brzmi to okrutnie. Holender to typ zawodnika, który źle reaguje na sadzanie go na ławce. A tam przecież będzie najczęściej. To nie Javier Saviola, nie będzie siedział cicho. Pokazuje to historia jego relacji z Jose Mourinho. A podobnie jak Portugalczyk, Schuster także nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać.
Obecny Real Madryt dysponuje sporym handicapem w postaci właśnie Savioli, Drenthego i Soldado, którzy ambitnie walczą o miejsce w składzie, choćby o kilka minut na boisku w każdym meczu. A zarazem nie psują atmosfery w szatni pretensjami czy użalaniem się nad swą sytuacją. Otrzymujemy coraz więcej sygnałów, że Bernd Schuster może stworzyć z tej ekipy zespół naprawdę wyjątkowy. I ostatnią rzeczą, jakiej Real potrzebuje, to zepsucie tego wszystkiego przez jeden błąd Ramona Calderona. Prezydent spełnił wprawdzie jedną ze swych trzech obietnic przedwyborczych, ale słono za to zapłacił. Na stole zabiegowym w gabinecie lekarskim leży spory wydatek, 36 milionów euro. I paradoksalnie, dla Realu będzie lepiej, jeżeli tam pozostanie.
Oczywiście tylko prezydent Realu Madryt może bezwzględnie osądzić, czy było warto. A może jednak trzeba było postawić na Diego Milito lub Xabiego Alonso? Czy sprowadzanie Robbena i Drenthego w tym samym czasie nie było kompletnie nieprzemyślana decyzją?
Tyle Ewan Macdonald. Reszta należy do Was. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Pon 18:17, 28 Sty 2008 PRZENIESIONY Pon 18:32, 28 Sty 2008 |
|
Villarreal ograny, czyli kolejna impreza Robinho
Real Madryt 3 - 2 Villarreal
Po ekscytującym, trzymającym w napięciu do końcowych sekund i obfitym w gole meczu Real Madryt pokonał na własnym stadionie Villarreal. Prowadzenie Królewskim dał już w 8. minucie Robinho, który wykorzystał błyskotliwe podanie Gutiego i uderzył tuż obok słupka Diego Lópeza. Na odpowiedź przyjezdnych nie czekaliśmy zbyt długo, bowiem po kwadransie gry Casillasa pokonał, również efektownym strzałem, Rossi. Zgodnie z przedmeczowymi prognozami, oba zespoły starały się w pierwszej odsłonie prezentować ofensywny futbol, nie wystrzegały się jednak niedokładnych zagrań i fauli, co zaniżało lekko poziom spotkania.
Wracający po przerwie zawodnicy nie zwolnili tempa, a Blancos po raz drugi tego wieczora wyszli na prowadzenie po trafieniu niezawodnego Robinho, który tym razem skutecznie wykończył dynamiczny kontratak swojego zespołu. Nie zdeprymowało to graczy w żółtych trykotach i raz za razem zmuszali do interwencji Casillasa lub jednego z defensorów. Efekty przyszły w 75. minucie, kiedy to po zamieszaniu w polu karnym Ikera pokonał Capdevila. Radość przyjezdnych z wyrównania stanu meczu była krótsza niż ktokolwiek mógł przypuszczać, a to za sprawą Sneijdera, który pojawił się chwilę wcześniej na murawie. Do siatki trafił po świetnym podaniu Gago, minutę po golu Capdevili. Villarreal do samego końca szturmował królestwo Casillasa, ale nasz portero nie pozwolił rywalom na zdobycie choćby jednego punktu.
Szybkiej relacji pomeczowej napisanej przez redaktor Vesnę nic ująć nie sposób, można jedynie dodać. A jest co dodać, gdyż wczorajszy mecz był wspaniałym widowiskiem, jednym z lepszych, jakie kibic piłki kopanej mógł w ostatnim czasie zobaczyć.
Villarreal
Ten zespół nie przyjechał na Bernabéu, by tylko się bronić i liczyć, (...)
że może uda się coś wykraść ze świątyni madridistas. Piłkarze trenera Pellegriniego mieli nieźle dobraną taktykę, szybkich i ruchliwych napastników (Nihat i Rossi), którzy niejednokrotnie zmuszali Ramosa i Cannavaro do ponadprzeciętnego wysiłku. Linia pomocy Villarreal grała ciekawie i kreatywnie. Można było odnieść wrażenie, że żółte łodzie podwodne mają i kapitana i nawigatora, solidnego pierwszego oficera pokładowego oraz dobrze wyszkoloną i ciężko pracującą załogę. A w bramce Diego Lopeza, byłego zawodnika i wychowanka Realu Madryt. Lopez rozgrywał wczoraj świetne spotkanie, obronił kilka strzałów, których obronić nie powinien, jak na przykład uderzenie Robinho w pierwszej połowie, dwa strzały podczas akcji na 2:1, czy też wolny bity przez Gutiego. Brawa.
Real Madryt
My jednak byliśmy lepsi. Zagraliśmy jedno z lepszych spotkań, a już na pewno był to nasz najlepszy występ w tym roku. Po raz kolejny udowodniliśmy, że mamy zespół bardzo mocny mentalnie, który wierzy w swoje możliwości i zawsze prze ku zwycięstwu. Reakcja po straconej drugiej bramce była godna mistrza świata wagi ciężkiej w boksie zawodowym. Dostałem, przyjąłem, zachwiałem się. Teraz wyprowadzam kontrę i kładę klienta na deski, ja jestem mistrzem, ja rządzę, ja wygrywam.
Idąc tym tropem Real ma już 53 punkty na koncie na 63 możliwe do zdobycia w 21 meczach. Wobec wczorajszego remisu Barcelony przewaga nad zespołem z Katalonii wzrosła już do dziewięciu punktów. Ponadto za nami zwycięskie dwumecze z Villarrealem i Atlético, drużynami, które w tabeli są tuż za wiceliderem. Podsumowując, zbliża się 31 mistrzostwo La Liga i chociaż zostało jeszcze 17 meczów, to sytuacja, kto rządzi w Primera División, jest jasna. Rządzi Król z Concha Espina 1.
Robinho, Guti, Gago
Za wczorajsze zawody wszyscy piłkarze Realu zasługują na pochwałę. Jednak powyższa trójka zdecydowanie wybiła się ponad i tak wysoki poziom prezentowany przez kolegów. Robinho strzelał, podawał, dryblował, siał spore zamieszanie w szeregach gości. I zdobył dwie bramki. To naprawdę może być jego rok, jak sam przyznał w wypowiedzi pomeczowej. Guti zagrał jedno ze swoich spotkań typu el crack total. Piękna asysta przy pierwszej bramce, niejedno podanie kluczowe, regulacja tempa gry. A przede wszystkim spokój i opanowanie, uśmiech na twarzy i ambicja, bo przecież zawsze można jeszcze lepiej. Takiego Gutiego Madryt potrzebuje ogromnie. Fernado Gago natomiast godnie zastąpił Diarrę na pozycji defensywnego pomocnika. Ba, nie brakuje głosów, że wczoraj zagrał lepiej niż zagrałby sam Mahamadou , gdyby nie Puchar Narodów Afryki. W każdym razie młody Argentyńczyk grał pewnie i bardzo solidnie, odbierał, podawał jak trzeba, no i popisał się piękną asystą przy trzeciej bramce. Zapytam nieśmiało, czy jednak rośnie nam nowy Redondo? Niestety w następnym spotkaniu, ciężkim meczu wyjazdowym z Almerią, Fernando nie będzie mógł zagrać z powodu otrzymania piątej żółtej kartki.
Real Madryt: Iker Casillas; Míchel Salgado (Drenthe, min.80), Sergio Ramos, Cannavaro, Miguel Torres; Gago, Guti, Baptista (Sneijder, m.73); Robinho (Higuaín, m.8, Raúl, Van Nistelrooy.
Villarreal: Diego López; Javi Venta, Cygan, Godin, Capdevila; Senna, Bruno (Josico, m.5, Cazorla; Cani (Angel, m.5 Nihat (Tomasson, m.74), Rossi.
Żółte kartki: Gago - Godin, Senna.
Widzów: 79.200
Bramki:
1:0, min. 8. Robinho
1:1, min. 15. Rossi
2:1 min. 53. Robinho
2:2 min. 75. Capdevila
3:2 min. 76. Sneijder
Skrót meczu!
Serdecznie zapraszamy do ściągnięcia skrótu meczu Real Madryt - Villareal. Trwa on 17 minut i 52 sekundy oraz zajmuje 102 MB. Życzymy wysokich transferów!
Pobierz skrót z:
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez pazdek95 dnia Pon 18:19, 28 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Pon 21:45, 28 Sty 2008 |
|
Rijkaard: Real Madryt jest najlepszy
Szkoleniowiec FC Barcelona, Frank Rijkaard zaapelował dzisiaj do wszystkich związanych z drużyną z Katalonii o to, aby wciąż żyli nadzieją na to, że La Liga jest jeszcze do zdobycia. Holenderski trener posłużył się hasłem "My Możemy" ("Nosotros Podemos"), które jest bardzo podobne do tego sprzed roku, kiedy to władze klubu z Madrytu postanowiły posłużyć się frazą "Razem Możemy" ("Juntos Podemos"), która miała ostatecznie pomóc Królewskim dogonić ówczesnego lidera z Barcelony. "Musimy zaakceptować to, że na dzień dzisiejszy to Real Madryt jest najlepszą drużyną w Hiszpanii. Wygrywają wszystkie mecze i wydaje się, że nie ma takiego zespołu, który mógłby ich pokonać. Jednak należy pamiętać, że wszystko się może zmienić, dlatego w dalszym ciągu będziemy ciężko pracować, aby skrócić do nich dystans. Chociaż musimy zrozumieć, że nie zawsze wszystko się udaje", wyznał Holender.
- Nie oszukujmy się, są obecnie najlepsi. Ale rozgrywki jeszcze się nie zakończyły - dodał po chwili Rijkaard, który wierzy w to, że nowe hasło przyniesie takie same skutki, jak w poprzednim sezonie w przypadku Realu Madryt. "My możemy. Zdobywamy kolejne punkty i uważam, że stać nas na to. Teraz do składu wróci reszta zawodników i zobaczymy, co się stanie", zakończył Frank. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Wto 15:14, 29 Sty 2008 |
|
Robinho w życiowej formie
Robinho jest kluczowym zawodnikiem w niesamowitej grze Realu Madryt, która doprowadziła Królewskich na szczyt ligi i kolejnej rundy Ligi Mistrzów. I to stwierdzenie wcale nie jest przesadne, jeśli spojrzymy na statystyki Brazylijczyka. Robi strzelił jak dotąd osiem bramek w lidze i cztery w europejskich pucharach. Tyle samo strzelił w swoim najlepszym sezonie w Madrycie, gdy przybył do Hiszpanii w roku 2005. W sezonie 06/07 zdobył łącznie osiem goli.
Najlepszą wiadomością jest, że Robinho osiągnął swój rekord bramek. Do końca ligi pozostało jeszcze 17 meczów, a w Lidze Mistrzów nawet siedem, o ile drużynie uda się dotrzeć aż do Moskwy.
Jeślli tak dalej pójdzie, brazylijski napastnik rozegra swój najlepszy sezon w karierze. Jak na razie najwięcej bramek strzelił w sezonie 2004/2005 w barwach Santosu, 21 goli w 36 meczach. Wcześniej, w sezonie 02/03 ustrzelił dziewięć bramek, a w 01/02 zanotował siedem trafień.
Robinho te niesamowity liczby zaczął osiągać pod wodzą Bernda Schustera, a jego występy nie powinny być poddawane wątpliwościom. Niektórzy mówili, że słaba forma Brazylijczyka na początku sezonu spowodowana była przez zły wpływ jego agenta, Wagnera Ribeiro, inni jeszcze twierdzili, że to przez Fabio Capello. Apogeum krytyki nadeszło w październiku, kiedy odbyła się słynna impreza z kolegami z reprezentacji Canarinhos. Bernd Schuster nie słuchał jednak opinii publicznej i zachował spokój. Wkrótce później odżył najlepszy Robinho. Ten, który w debiucie błyszczał z Cádiz.
Robinho odwdzięczył się niemieckiemu trenerowi natychmiastowo. Strzelił Olympiakosowi dwa gole, następnie Deportivo w meczu ligowym. Od tego momentu wszystko szło gładko i jest jednym z najczęściej używanych przez Schustera zawodników. W dodatku, forma van Nistelrooya i Raula powoduje, że madryckie tridente jest najlepszym w lidze. Razem ustrzelili 29 bramek (12 Ruuda i 9 kapitana), a Brazylijczyk jest tym, który w Madrycie trafia w słupki najwięcej (cztery razy). Wzrost formy Robiego jest niesamowity. A najlepsze, że do końca sezonu pozostały jeszcze cztery miesiące. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Wto 15:15, 29 Sty 2008 |
|
Aragones: Są lepsi od Gutiego
Luis Aragones nie postawi na Gutiego podczas powoływania drużyny na zbliżające się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej w Austrii i Szwajcarii. Pytany o pomocnika Królewskich odpowiedział - W kadrze mam zawodników lepszych od niego. Nie ma sensu rozmawiać o tych, którzy nie pojadą. Trzeba myśleć, kogo zostawić z grupy, na którą do tej pory stawiałem.
Aragones przyznał, że w ostatnich meczach Guti zbierał dobre recenzje, co jednak nic nie zmienia w jego sytuacji. Pytany o to, czy obecnie Iniesta, Fabregas lub Silva znajdują się w lepszej dyspozycji od Gutiego odpowiadał - Stawiam na tych, w których wierzę, a Ci na których stawiam, są według mnie lepsi od Gutiego.
Aragones nie chciał odpowiadać na pytania dotyczące Raula, zaznaczył tylko, że "Raul osiągnął co osiągnął i na ME nie pojedzie, a decyzje podejmowane w kwestii pozostawienia kogoś w domu mają tylko piłkarskie podłoże." |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Wto 15:16, 29 Sty 2008 |
|
Guti, Sneijder i Baptista na Almerię
Wobec braku Mahamadou Diarry, który bierze udział w Pucharze Narodów Afryki wraz z reprezentacją Mali oraz absencji Fernando Gago - piąta żółta kartka w lidze i przymusowy odpoczynek, sytuacja w środku pola Realu trochę się skomplikowała.
Bernd Schuster będzie musiał postawić w środku pola na trójkę Guti - Sneijder - Baptista. Jeden z tych zawodników wystąpi jako klasyczny defensywny pomocnik, chociaż jest także możliwość, że zagramy dwoma defensywnymi i jednym ofensywnym pomocnikiem w środku boiska. Prawdopodobnie ku takiemu rozwiązaniu skłania się Bernd Schuster. Guti i Baptista na tzw. pivocie, a Holender jako bardziej wysunięty pomocnik. Guti będzie kreował grę bliżej własnej bramki, Brazylijczyk ma udzielać mu wsparcia defensywnego, a Sneijder dbać o odpowiednie połączenie pomiędzy pomocą a atakiem.
Gdyby nie było tak licznych kontuzji w linii obronnej, to Schuster mógłby ustawić na pozycji defensywnego pomocnika Sergio Ramosa. Jednak wobec braku Pepego i Heinzego, oraz niepewnej formy Metzeldera, Sergio po raz kolejny zagra na środku obrony z Cannavaro. Prawdopodobnie nie zagra narzekający na uraz Salgado, na prawej obronie wystąpi więc Torres, na lewą wróci Marcelo. W ataku bez zmian - Robinho, Raul i Ruud. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Wto 21:14, 29 Sty 2008 |
|
Sneijder: Zachować spokój
Wesley Sneijder nabrał większej pewności siebie po ostatniej bramce zdobytej przeciwko zespołowi Villarreal. Piłkarz zdaje sobie jednak sprawę, że przed zespołem daleka droga do końca sezonu i trzeba zachować koncentrację oraz ostrożność.
Czy zespół musi zrobić coś, by ochłonąć i nie myśleć, że liga już jest wygrana?
Musimy zachować spokój, 9 punktów przewagi w lidze hiszpańskiej to wcale nie tak wiele. Musimy grać tak, jak dotychczas. Jesteśmy pewni siebie, w dobrej sytuacji, lecz przed nami jeszcze wiele trudnych gier.
Chyba jednak tylko jakaś katastrofa zabierze Realowi zwycięstwo w La Liga.
Podkreślę, że 9 punktów to nie tak wiele, to tylko 3 mecze. Jeżeli jednak pozostaniemy zjednoczeni we wspólnym celu, wszystko będzie dobrze.
Rijkaard powiedział, że jesteście najlepszym zespołem w lidze, zgadzasz się?
Jesteśmy liderami, pokonaliśmy Barcelonę na jej terenie, prowadzimy różnicą 9 punktów, więc można powiedzieć, że obecnie jesteśmy najlepsi. Najważniejsze jednak by być najlepszym na koniec sezonu.
Mówi się, że styl FC Barcelona przypomina styl gry reprezentacji Holandii. Czy to samo można powiedzieć teraz o grze Realu Madryt?
W Barcelonie grało więcej moich rodaków, pracowało tam kilku holenderskich trenerów. Stąd mowa o stylu. Teraz jest czterech Holendrów w Madrycie, ale nie gramy tak jak Holandia.
Czy chciałbyś, by sprawa tytułu rozstrzygnęła się na korzyść Realu w meczu z Barceloną na Estadio Santiago Bernabeu?
Pewnie, to byłaby wspaniała sprawa. Ale teraz trzeba myśleć o nadchodzącym meczu z Almerią.
Nie zagra Diarra i Gago. Może być tak, że wystąpisz na bardziej defensywnej pozycji niż dotychczas.
Preferuję grę tuż za napastnikami, ale jak będzie trzeba to zagram tu, gdzie wystawi mnie trener. Wszystko zależy od niego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Sob 19:10, 02 Lut 2008 |
|
Calderon: Podziwiam ten Real
Po przybyciu do Almerii Ramon Calderon spotkał się z miejscowymi kibicami Realu Madryt - Można być dumnym z tego zespołu, to ekipa prawdziwych mężczyzn - podkreślił prezydent - Tytuł zdobyty w ubiegłym roku jest bardzo ważny, ale najważniejsze, że odzyskaliśmy cechy, które zbudowały potęgę Realu Madryt: dyscyplinę, poświęcenie, braterstwo. Trzeba cieszyć się z obecnej sytuacji, ale mocno stać na nogach, bo jesteśmy dopiero w połowie rozgrywek.
- To nie jest zespół niezwyciężony, ale zawsze daje z siebie wszystko. Gdy dodamy do tego talent, jakim dysponują piłkarze, okazuje się, że bardzo trudno nas pokonać. I będziemy podążać tą drogą. W tym zespole nie ma miejsca dla piłkarzy, którzy nie dysponują takim hartem ducha i podejściem do pracy, jak ci obecni w drużynie. Co więcej, średnia wieku tego zespołu to 23 lata. To świetnie prognozuje na przyszłość - podsumował Ramon Calderon. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Nie 12:16, 03 Lut 2008 |
|
Almería za mocna dla Realu
Mało kto spodziewał się łatwego i bezproblemowego zwycięstwa, niewielu też przepowiadało aż tak czarny scenariusz, a jednak rzeczywistość okazała się więcej niż brutalna. Gospodarze zwyciężyli jak najbardziej zasłużenie, w niejednej sytuacji kompromitując aktualnych mistrzów Hiszpanii aspirujących podobno do drugiego z rzędu triumfu w La Liga. Większość podopiecznych Bernda Schustera przez dziewięćdziesiąt minut nie potrafiła odnaleźć się na murawie, szczególnie mizernie wypadła linia pomocy, której mizerna i przede wszystkim nierówna dyspozycja utrudniała grę parze napastników oraz ułatwiała rozgrywanie akcji przeciwnikom. Ale zacznę od początku…
… nie takiego znowu tragicznego początku.
Od pierwszych minut zawodnicy w czerwonobiałych strojach starali się udowodnić utytułowanemu rywalowi, że dzisiejszego wieczora walczyć będą o najwyższe cele. Większość ich ataków była raczej owocem nieporozumień i błędów w szeregach Blancos niż pomysłowych zagrań czy niebanalnego prowadzenia gry. Równie groźni próbowali być też Królewscy, którzy o krok od wyjścia na prowadzenie byli już w 6. minucie, kiedy to błyskotliwą, acz niecelną próbą przelobowania Diego Alvesa popisał się Raúl. Zawodnicy Almerii nie musieli wzbijać się na szczyty swoich umiejętności, aby wbić Realowi bramkę. Po kwadransie gry szybko rozegrali rzut wolny, zakotłowało się w polu karnym, a trzeźwość umysłu zachował chyba tylko Juanito, który oddał strzał z najbliższej odległości i – mimo ofiarnej interwencji – Casillas skapitulował. Szybko zdobyty gol dodał pewności Almerii, natomiast Królewskim mocno pokrzyżował plany, co było wyraźnie widać w kolejnych minutach pojedynku.
My się męczymy, Almeria gra w piłkę.
W ataku dwoili się i troili Corona oraz Negredo, tymczasem Los Merengues mieli problemy ze stworzeniem sytuacji strzeleckiej. Albo brakowało odrobimy dokładności, jak przy długim podaniu Cannavaro do Ruuda, albo wykończenie akcji pozostawiało wiele do życzenia, jak w 36. minucie, gdy Robinho, zamiast dośrodkować, strzelił wprost w golkipera. Beniaminek nie przebierał w środkach, byle tylko nie doprowadzić do wyrównania, czego dobitnym przykładem było w 27. minucie wyjście z bramki Diego Alvesa, który tuż przed szesnastką staranował Sergio Ramosa, za co został ukarany żółtym kartonikiem. Według wielu zaledwie żółtym… Z upływem kolejnych minut wcale nie zbliżaliśmy się do wyrównania, wręcz przeciwnie – mimo kilku prób przedarcia się przez defensywę gospodarzy, pozostawaliśmy bezradni i zmuszeni do oddawania przeciętnych strzałów, jak ten Gutiego z końcowych minut pierwszej połowy. Z utęsknieniem zatem czekaliśmy na przerwę...
... przerwę, która nie przyniosła remedium.
Na drugą odsłonę jedenastka Realu wróciła już bez van Nistelrooya, który najprawdopodobniej nabawił się kontuzji. Jego miejsce u boku Raúla zajął Higuain. Jeśli w szatni Schuster wyrecytował płomienne przemówienie, mające na celu poderwanie podopiecznych do walki, na niewiele się to zdało. Zanim madridistas na dobre wrócili myślami do meczu, było już 2:0. Tuż po wznowieniu gry futbolówka powędrowała w pole karne Casillasa, gdzie przejął ją Negredo. Były gracz Castilli został natychmiast zneutralizowany przez Cannavaro, który powalił rywala na murawę. Rzut oka na arbitra i gospodarze mogą odetchnąć z ulgą – jedenastka! Po piłki podszedł sam poszkodowany i umieścił piłkę w siatce. Zdegustowana mina Ikera najlepiej oddawała zaistniałą sytuację. Odrobienie strat stało się nagle o wiele trudniejsze, możliwe chyba tylko w oczach optymistów.
Żebyśmy przynajmniej zremisowali.
Utrata drugiego gola spowodowała na szczęście pozytywną reakcję u kilku zawodników: obudził się, mało widoczny dotychczas, Robinho, który nieraz przesądzał o losach pojedynku, swoich sił w ataku próbował Salgado i mimo kilku strat stanowił jakieś wsparcie dla partnerów z ofensywy. Los Merengues coraz więcej czasu spędzali na połowie przeciwników, trzy razy z rzędu wykonywali rzuty rożne, co na niewiele się niestety zdało. Po kilkunastu minutach Bernd Schuster zdecydował się na zmianę – w miejsce Salgado wszedł Baptista. Odpowiedzią na akcje gości był między innymi kontratak z 74. minuty, po którym beznadziejnie – na nasze szczęście – uderzył Mane. Guti, po którego podaniu Almeria rozpoczęła atak, chwilę później sfaulował rywala, za co ujrzał żółtą kartkę. Na kwadrans przed końcem niemiecki trener Realu przeprowadził ostatnią zmianę delegując do gry Balboę. Już pierwsza jego szarża umożliwiła Raúlowi oddanie strzału głową, niestety niecelnego. W 78. minucie blisko pokonania Diego Alvesa był Sergio Ramos, ale piłkę po jego strzale wybijał z linii bramkowej jeden z defensorów, a sędzia – słusznie zresztą – odgwizdał spalonego. Kilka minut później ładnie futbolówkę wrzucił w szesnastkę Robinho, jednak świetnego podania nie opanował Higuain. W jednej z ostatnich sytuacji przyjęciem piłki nie popisał się Baptista, a jego strzał trafił tylko w boczną siatkę.
Mistrz < beniaminek
Porażki zdarzają się największym i najsilniejszym drużynom, zatem rwać włosów z głowy na razie nie musimy. Warto się jednak zastanowić, co było powodem dzisiejszej przegranej, która najpewniej spowoduje utratę dziewięciopunktowej przewagi nad Dumą Katalonii. Gospodarze rozegrali bardzo dobre zawody, ale nie oszukujmy się – daleko im było do wybornej dyspozycji. Czyżby przed spotkaniem za dużo mówiło się o świetnej passie Almerii i o tym, iż znalazła patent na ogrywanie klubów z czołówki tabeli? A może, najzwyczajniej w świecie, kilku graczy z Madrytu nie miało swojego dnia, a trener nie miał zbyt wielu alternatyw przy ustalaniu składu. Tak czy inaczej, człowiek uczy się na błędach i to przez całe życie, miejmy więc nadzieję, że dzisiejsze spotkanie pomoże zespołowi Schustera na znalezienie sposobu na beniaminki.
UD Almería: Diego Alves; Bruno, Mané, Carlos Gracía, Pulido; Melo, Corona, Juanito; Ortiz, Negredo i Crusat.
Real Madryt: Casillas; Salgado, Cannavaro, Ramos, Torres; Sneijder, Guti, Diarra, Robinho; Raúl i van Nistelrooy.
1:0 min. 15: Juanito (Pobierz z Neostrady lub Pobierz z RapidShare)
2:0 min. 46: Negredo (Pobierz z Neostrady lub Pobierz z RapidShare)
Mini-skrót
I połowa - Pobierz z SendSpace
II połowa - Pobierz z SendSpace
Możecie również zobaczyć najlepszą sytuację Królewskich, kiedy to w 6. minucie spudłował Raul - Pobierz z Neostrady lub Pobierz z RapidShare.com |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pazdek95
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzozów
|
Wysłany:
Nie 14:25, 03 Lut 2008 |
|
Higuaín: Nie zwracamy uwagi na Barcelonę
Wczorajsza przegrana Realu Madryt otwiera szansę drużynie z Katalonii na zmniejszenie przewagi do lidera, którym, mimo porażki, nadal pozostają Królewscy. Młody Argentyńczyk miał okazję zagrać w drugiej połowie przeciwko Almerii.
Sprawa tytułu, która dla wielu została już przesądzona, zdaje się być nadal otwarta, jednak Higuaín upiera się, że Los Merengues nie spoglądają w tył.
"Martwimy się tym, jak zagraliśmy wczoraj, a nie tym, jak Barcelona zagra w swoim meczu. Musimy kontynuować naszą pracę i trzymać głowy uniesione w górze. Mieliśmy dobrą passę i musimy ją odzyskać.", powiedział po meczu Argentyńczyk.
"Jesteśmy oczywiście niezadowoleni, ale wiemy, że droga do tytułu mistrza Hiszpanii jest długa. Mamy nadzieję na pokonanie Realu Valladolid za tydzień."
Gonzalo twierdzi, że najbardziej zaszkodziło nam niewykorzystywanie sytuacji, czyli coś, co tej drużynie zdarza się bardzo często, zwłaszcza wtedy, gdy nie powinno.
"Mieliśmy wiele szans na zdobycie bramki w drugiej części spotkania, ale ich bramkarz spisywał się bardzo dobrze. Potem drugi gol dla Almerii nas dobił."
"Almeria dobrze spisuje się w tym sezonie i wczoraj także zaliczyła bardzo dobry występ. W tym tygodniu odbędą się mecze reprezentacji narodowych, ale musimy kontynuować treningi, aby uzyskać dobry rezultat w meczu z Realem Valladolid.", zakończył Higuaín. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
| |
|